Ashita no Joe (2011)
Produkcja: Japonia
Gatunek: dramat
Reżyseria: Fumihiko Sori
Obsada: Yamashita Tomohisa, Iseya Yusuke, Kagawa Teruyuki, Nose Karina
FABUŁA:
BOHATEROWIE/AKTORZY:
MUZYKA:
PODSUMOWANIE:
Gatunek: dramat
Reżyseria: Fumihiko Sori
Obsada: Yamashita Tomohisa, Iseya Yusuke, Kagawa Teruyuki, Nose Karina
Przyznam się, miałam swego czasu tzw. fazę na Yampi'ego i Ashita no Joe obiło mi się o uszy, jednakże czytając opis jakoś nie poczułam że film mnie do siebie w jakikolwiek sposób przyciąga. Dlaczego? Prosta sprawa - nie rozumiem boksu. Nie lubię boksu. I po raz kolejny go nie rozumiem. Pewnego pięknego dnia postanowiłam się jednak przemóc i obejrzeć, chociaż szło mi opornie. Jednakże! Póki co na tym blogu pojawiają się recenzję filmów i dram, które chwyciły mnie za serce lub po prostu dały do myślenia. To, że postanowiłam napisać recenzję tej produkcji, nie jest przypadkiem. Po tym filmie mój stosunek do boksu zmienił się jednakże dalej nie rozumiem o co w tym sporcie chodzi, że faceci tak do niego lgną. Póki co usprawiedliwiam to testosteronem i chyba jest to jedyny sens jego istnienia. Zapraszam na recenzję.
FABUŁA:
Pochodzący ze slumsów Yabuki Joe jest zdolnym pięściarzem, lecz nie ma pomysłu na życie. W momencie kiedy przybywa do tokijskich slumsów wdaje się w bójkę, w której poznaje byłego boksera i aktualnego alkoholika, Danpei'a Tange. Mężczyzna widząc, iż chłopak ma wielkie zadatki na zostanie zawodowym bokserem postanawia być jego trenerem, lecz ten odmawia współpracy. Wszystko zmienia się w momencie, kiedy Joe trafia do więzienia, gdzie natyka się na jedynego jak dotąd przeciwnika, którego nie potrafi pokonać - zawodowego boksera, Rikishi'ego Tooru. W czasie swojego pobytu w więzieniu dzięki korespondencji z Danpei'em, który to przysyła mu kartki z tajnikami ciosów, Joe zaczyna samodzielnie trenować boks. Po wyjściu na wolność przyjmuje ofertę trenera i szkoli się na zawodowego boksera, aby jak najszybciej jak równy z równym stanąć na ringu przeciwko Tooru. Tych dwoje nie spocznie dopóki ich rękawice ponownie się nie skrzyżują.
BOHATEROWIE/AKTORZY:
Na samym początku warto zastrzec, iż wielkim plusem filmu jest właśnie gra aktorska! Zarówno Yampi, jak i Yusuke pokazali klasę. Obaj w pełni poświęcili się dla swoich postaci i gołym okiem widoczne jest, że w pełni je zrozumieli. Byłam pod wrażeniem nie tylko gry głównych bohaterów lecz i tych pobocznych - w roli Danpei'a, Teruyuki podbił moje serce na długi czas :) Teraz krótki opis postaci:
W rolę Yabuki'ego wcielił się słynny Yamashita Tomohisa i trzeba przyznać, że szczena mi opadła! Czemu? W sumie nic dziwnego w tym, że jest on zdolnym młodym aktorem i wszyscy się nim zachwycają. Po pierwsze nie sądziłam, że wypadnie tak zawodowo. Po drugie - tu już typowo wizualne - nie mogłam oderwać oczu od jego ciała! Jestem tylko kobietą, a jego mięśnie naturalnie oddziałują na mnie w sposób hmmm ... Na tym skończę.
Yabuki Joe z początku jest ponurym facetem, który ma żal do wszystkich i wszystkiego. Jedyne co posiada to pięści, lecz nie myśli o nich jak o czymś co może zapewnić mu przyszłość. Na swoim terenie znany jest z tego, iż nigdy nie przegrywa i nie trudno zauważyć, iż jego pewność siebie wcale nie jest znikoma. Tym samym wielkim jest dla niego zaskoczeniem, kiedy zostaje pokonany. Nagle budzi się w nim ogromna ambicja i radykalnie zmienia swoje życie. Od tego momentu jego jedynym celem jest pokonanie Tooru.
Rikishi Tooru jest całkowitym przeciwieństwem Yabuki'ego - dzieli ich doświadczenie, sytuacja materialna, ludzie i możliwości. Mimo, iż miał on dużo łatwiejszy start niż główny bohater woda sodowa wcale nie uderzyła mu do głowy. Jak można określić tę postać? Tooru z pewnością kocha to co robi i wkłada w to całe serce. Z początku w Joe najbardziej irytuje go jego niedbałość i brak tej tzw. "iskry". Mimo tego widzi w nim godnego rywala i aby ponownie stanąć z nim na ringu jest gotowy do skrajnych wyrzeczeń, które mogą skończyć się dla niego tragicznie.
Iseya Yusuke sprawił, że łzy leciały mi nieprzerwanym strumieniem. Kiedy widziałam jak poświęcał się, jak się wyniszczał aby tylko stanąć naprzeciwko swego rywala, miałam wielką ochotę wejść w całą tę historię i przemówić mu do rozumu. Wzruszył mnie ogromnie i sprawił, że chociaż głównym bohaterem filmu był Yampi, to w niego najbardziej byłam wpatrzona.
Największą przyjemnością jaka może spotkać widza jest porównywanie obu głównych bohaterów, którzy choć tak różni, są niezwykle do siebie podobni. Wzajemnie uczą się szacunku, pasji, poświęcenia i oddania sprawie. Razem budują swoją przyszłość.
Ścieżka dźwiękowa jest minimalna, prawie niezauważalna, jednak robi dobre wrażenie. Najmilej wspominam piosenkę końcową zaśpiewaną przez Utadę Hikaru - "Show me love".
SCENOGRAFIA:
Akcja rozgrywa się po II wojnie światowej w Japonii. Na scenerię składają się głównie slumsy, więzienie, sale treningowe i ring. Tokijskie slumsy są przedstawione w bardzo klimatyczny sposób, który mnie samą zaskoczył. Wyobrażenie jakie stworzyli scenografii przeszło moje najśmielsze oczekiwanie. Bardzo realistyczne ukazanie kraju po wojnie i konfliktu między społeczeństwem bogatszym, a niszą społeczną zapiera dech w piersiach. Również charakteryzacja idealnie podkreśla poważny charakter produkcji. Warto zwrócić również uwagę na barwne sceny walki, których jest dużą i są głównym motywem filmu.
PODSUMOWANIE:
Ashita no Joe opowiada niesamowitą historię młodego boksera, który wspina się po szczeblach świeżo rozkwitającej kariery. Spotykając na swej drodze ludzi, którzy różnie oddziałują na jego życie powoli zaczyna poznawać siebie i rozumieć rzeczy najważniejsze. Na tym filmie wylałam kilka łez, co prawda wiele więcej za sprawą drugiego głównego bohatera, ale jednak. Byłam wzruszona poświęceniem o którym tak wiele tu pisałam, miłością do sportu jaki główni bohaterowie sobie wybrali, samotnością i szukaniem życiowego celu. Film pokazuje nam iż boks nie jest tylko sportem, lecz nauczycielem życia. Najlepszym przyjacielem mężczyzny, jeśli ten potrafi poznać jego zasady. Koniec mnie dosłownie zabił. Nie wiedziałam co mam zrobić, całkowite zaskoczenie. Nie jestem w stanie składnie napisać podsumowania mojej recenzji i być może składa się na to fakt, iż nie jestem w stanie pojąć ducha tego sportu. Powiem jedynie, iż po seansie nie mogłam wydusić słowa. Idealna gra aktorska, przepiękna scenografia i charakteryzacja, morał oraz postacie. Wszystko to idealnie się ze sobą zgrywało. Z pewnością polecam, nie tylko mężczyznom. Naprawdę warto obejrzeć i samemu zastanowić się nad morałem płynącym z tej historii.
OCENA:
10/10
________________________
TŁUMACZENIE
Gdzie: lizards@DEEP
Online: LOVE-DRAMA
Komentarze
Prześlij komentarz