Shima Shima (2011)


Tytuł oryginalny: Shima Shima
Produkcja: Japonia
Gatunek: obyczajowy
Liczba odcinków: 10 
Obsada: Yada Akiko, Miura Shohei, Kikuta Daisuke

      W oczekiwaniu na tłumaczenie większych produkcji, typu Shut Up Flower Boys Band postanowiłam sobie jakoś umilić czas i trafiłam na tę oto króciutka dramę (każdy odcinek po 23 minuty) idealną i nie głupią produkcję podczas której miałam kilka ciekawych przemyśleń, ale o tym niżej. Zapraszam na naprawdę krótką recenzję.



FABUŁA:

      Houkigi Shio jest kobietą w podeszłym wieku, która przez zdradę męża i późniejszy rozwód cierpi na bezsenność. Spędzając noc z młodszym bratem swojego byłego (który jedynie ją pocieszał!) wpada na pomysł aby założyć agencję usługową (Stipe Sheep) dla kobiet, które tak jak i ona cierpią na bezsenność. Sprawa wygląda tak: owa kobieta może sobie "kupić" na jedną noc mężczyznę, przy którym by zasypiała i który nie wchodziłby z nią w seksualne relacje. Shio do swojej współpracy zaprasza tzw. owieczki - swój pierwszy "lek na bezsenność", brata byłego męża - Gai'a, przypadkowo poznanego tajemniczego kelnera - Ran'a, przyszłego projektanta, trochę zdziecinniałego - Rindou oraz ambitnego scenarzystę - Shuji'ego. Mężczyźni, choć wyraźnie młodzi muszą przestrzegać określonych zasad swej dość nietypowej pracy. Jeden z najważniejszych punktów głosi - nie można wchodzić w seksualne relacje ze swoimi partnerkami oraz nie można się w żadnej z nich zakochać. 

BOHATEROWIE/AKTORZY:

     W rolę Shio wcieliła się Yada Akiko i było to pierwsze moje zetknięcie z tą aktorką. Tak jak rola tego wymagała zagrała ona dość poważnie i to sprawia iż niewiele mogę o niej powiedzieć. Shio została ukierunkowana jako osoba pełna kompleksów o znikomej pewności siebie. Wielokrotnie zdradzona przez męża, którego kochała ostatecznie zostaje kolejną porzuconą kobietą po 30, zagubioną w korytarzach własnego serca. Mimo tego, jej pełna ciepła osobowość oraz serdeczność sprawiają iż staje się ona kimś na kim owieczki oraz każda z kobiet mogą polegać najbardziej. Jak taka racjonalna osoba jak Shio poradzi sobie w skomplikowanym uczuciowo trójkącie? 

     Znany już chyba wszystkim Miura Shohei wcielił się w rolę Gai'a i mimo, iż nadal jest w moich oczach uroczym, rozrywkowym i nieco głupkowatym Nakatsu z HanaKimi w swojej nowej roli sprawdził się doskonale. Nigdy nie uważałam go za jakiegoś wybitnego aktora klasy Kim Nam Gil'a czy Moon Geun Young, jednakże w Shima Shima sprawiał że jakoś czułam się spokojna na niego patrząc, chociaż przyznajmy szczerze - do najpiękniejszych to on nie należy. Wracając do jego postaci. Jeśli byłaby osoba, która zna Shio najlepiej to bez wątpienia byłby to Gai. Jako młodszy brat jej byłego męża widział i był przy niej w momencie największego załamania i wspierał ją całym sobą. Choć na początku uczucia jakie żywił do swojej bratowej były skierowane tylko i wyłącznie na współczucie, to w niedługim czasie zaczęły się one zmieniać w coś większego. Jednakże na drodze do jego szczęścia oprócz wiecznie wtrącającej się matki i problemu jakim był fakt iż Shio była żoną jego brata staje jego kolega, który z pewnością nie kryje się ze swoimi uczuciami. 

      Podobnie jak z Yadą Akiko tak i z Kikutą Daisuke grającym Ran'a, w tej dramie spotkałam się po raz pierwszy. Nie oglądałam żadnej z produkcji, w której grał i nie miałam zielonego pojęcia, iż ktoś taki jak on w ogóle istnieje. A tu proszę. Bardzo przyzwoita gra, chociaż jego postać nieco mnie irytowała. Ran jest jednym z dwóch panów zabiegających o uczucia Shio. Jak już wyżej wspomniałam nie kryje się on ze swoją miłością i jest zdecydowanie mniejszą fajtłapą od Gai'a. Ten facet w związku z Shio bierze sprawy w swoje ręce i nie zamierza zrezygnować. 

MUZYKA: 

       Nie odgrywa w dramie większej roli poza tym, że w ogóle jest. Chyba.

SCENOGRAFIA:


      Wiele, naprawdę wiele ujęć łóżkowych! Jednakże fanatycy takich scen będą niemiło rozczarowani - poza tym, że główni bohaterowie zasypiają ze sobą, nic się nie dzieje. No prawie. Scenografia dostosowuje się do uczuć postaci, najczęściej jest ona otoczona mgłą, dymem symbolizującym zagmatwane myśli głównych bohaterów.
PODSUMOWANIE:

      Dramka nie była jakimś szczególnym wyczynem w historii kina japońskiego, jednakże nie była męcząca za  co duży plus. Jak już pisałam na początku bardzo miło się ją oglądało i na spokojnie można było się zastanowić nad niektórymi sprawami, chociażby takimi jak - po jaką cholerę tracić czas, który można by spędzić razem, wiek i status w miłości nie mają znaczenia. Momentami muszę przyznać, zawiewało nudą i jak to zwykle bywa w takich historiach nie obyło się również bez postaci, które w sumie były zbędne. Nie mniej jednak miło było obejrzeć tę lekką produkcję, która ponadto nie zabiera za dużo czasu dziennie a jest przyjemna w odbiorze. Jeśli szukacie czegoś niezobowiązującego, potencjalnie prostego, lecz mądrego i interesującego z czystym sercem mogę Wam "Shima Shima" polecić. 

OCENA:
8/10
________________________
TŁUMACZENIE:
Gdzie? lizards@DEEP
Online: Brak

Komentarze

  1. W sumie od dawna myślę, aby zabrać się za tą dramkę ale zawsze jakoś zabieram się za coś innego:)
    Chyba dzięki twojemu streszczeniu szybciej się za nią wezmę:)

    Ogólnie gratuluję prowadzenia bloga. Przyzwoita robota:)
    Pozdrawiam - Lena z Baka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

[POLECANE DRAMY JAPOŃSKIE] Romans Szkolny

[POLECANE FILMY JAPOŃSKIE] Romans