Majo no Jouken (1999)

Tytuł oryginalny: Majo no Jouken 
Produkcja: Japonia
Gatunek: romans, dramat
Liczba odcinków: 11
Obsada: Takizawa Hideaki, Matsushima Nanako, Kuroki Hitomi, Yamada Maiko, Nishida Naomi, Shirakawa Yumi

      Od dawna z niecierpliwością wyczekiwałam tłumaczenia tej dramy z kilku ważnych dla mnie powodów. Jednym z nich był to, iż po obejrzeniu wspaniałej "Kamisama, mou sukoshi dake" chciałam po raz kolejny poczuć ten przecudowny klimat wyśmienitych starszych japońskich produkcji, których w krótkim czasie stałam się najwierniejszą fanką. Drugim powodem dla którego czekałam cierpliwie na pierwszy wydany odcinek była ciekawa, choć teraz już może po tylu latach nieco oklepana fabuła. Podać jeszcze jeden powód? Obsada! A w szczególności odtwórcy głównych ról. Hideaki jest aktorem niezwykle charakterystycznym, a jego rola w owej dramie była zdecydowanie fenomenalna jak na siedemnastoletniego aktora. Drama jest pod każdym względem idealnie nieidealna! Od dawna jest to moje ulubione powiedzenie, bowiem wszystko co jest nieidealne jest idealne w każdym calu. Produkcja ma swoje minusy, lecz pomimo tego klimat jaki odczuwa obserwator jest z niczym nie porównywalny. Zapraszam na recenzję kolejnej w całości nieprzewidywalnej produkcji.

FABUŁA:


     Hirose Michi jest 26-letnią nieporadną nauczycielką matematyki w liceum, która pod presją rodziny zgadza się na zaręczyny swojego chłopaka. W międzyczasie do jej klasy dołącza nowy problematyczny 17-nastoletni uczeń, dziedzic jednego z najlepszych szpitali w całym Tokyo, Kurosawa Hikaru. Michi próbując nawiązać z nim jakikolwiek kontakt, przebywając z nowym uczniem odkrywa swoje prawdziwe uczucia względem siebie i swojego narzeczonego. Powoli udaje jej się zdobyć zaufanie Hikaru a niedługo potem między tymi dwojga rodzi się intensywne i niebezpieczne uczucie. Na drodze do ich szczęścia stoi surowe prawo, moralność, społeczeństwo, praca i rodzina. Największym źródłem problemów okazuje się jednak samotność i chora miłość matki Hikaru. 

BOHATEROWIE:

      Michi jest nauczycielką z braku lepszego wyboru. Bez pomysłu na własne życie postanawia iść w ślady swego ojca i zostać nauczycielką. Z początku nie mogąc dać sobie rady z niesforną młodzieżą staje się jedną z wielu monotonnych ludzi w tym monotonnym społeczeństwie. Jej uczucie do swojego chłopaka zaczyna szybko topnieć pod wpływem entuzjazmu rodziny i własnych obaw. Zdaje sobie jednak sprawę, iż wyjście za mąż za wpływowego i szanowanego człowieka jest czymś za co wiele kobiet dałoby się pokroić, więc początkowo postanawia zrobić to czego oczekuje od niej rodzina i społeczeństwo. Poznając Hikaru oraz jego swobodny sposób patrzenia na świat, w którym wszystko jest dla ludzi, odkrywa, że nie chce stać się jedną z tych nieszczęśliwych kobiet u boku nudnego męża. Poczuwszy wolność jaką daje jej spotykanie się z młodszym uczniem rozwija swoje uczucia względem niego, wbrew prawu i całemu społeczeństwu. Michi z podporządkowanej światu grzecznej dziewczynki tatusia staje się odważną broniącą swej miłości kobietą. Jako osoba dorosła stawia czoło surowemu prawu i społeczeństwu, nie ukrywając przy tym swej miłości do niepełnoletniego ucznia. 

       Matsushima Nanako wcielająca się w tak ukochaną przeze mnie postać była wprost idealna do tej roli! Jej mowa ciała, mimika twarzy - dosłownie wszystko to idealnie odzwierciedlało charakter jej bohaterki. Z Nanako spotkałam się min. w Hana Yori Dango, gdzie grała wybuchową siostrę Tsukasy, oraz w znanym już chyba wszystkim horrorze "The Ring".

    Hikaru z początku poznajemy jako nieco zbuntowanego nastolatka, lecz w rzeczywistości jest on niezwykle samotnym chłopakiem. Przez swoją zaborczą matkę, oraz ciążący nad nim obowiązek dziedziczenia rodzinnego szpitala staje się on nie tylko ofiarą prześladowań kolegów, ale i on sam stosuje wobec nich przemoc. Jak na nastolatka przeszedł wiele, lecz nadal nie jest w stanie zrozumieć społeczeństwa dorosłych i ich chorej filozofii. Jedynie Michi jest w stanie do niego dotrzeć i mieć jakikolwiek wpływ na jego poczynania. On sam z początku traktuje ją wrogo, lecz z zaintrygowaniem. Sam nie wiedząc kiedy zaczyna interesować się problemami swojej nauczycielki i staje się jej doradcą i pocieszycielem. Wbrew chorobliwie zazdrosnej matce zakochuje się w Michi, lecz próba ich wspólnej ucieczki za każdym razem kończy się tragicznie. Mimo złego co wyrządziła mu jego jedyna rodzina naiwnie próbuje pogodzić obowiązki wobec matki, a swej ukochanej. Co jest dla niego ważniejsze? Życie kobiety, która w swoim panicznym strachu i nadopiekuńczości nie zawaha się zniszczyć życia swego jedynego syna, czy może uczucia ukochanej Michi, kobiety wyznającej zasadę "kochasz, puść wolno"?

       Hideaki znany przeze mnie między innymi z jednej z tak dobrych dram takich jak "Taiyou no Kisetsu" był zdecydowanie jednym z wielu powodów dla których warto było obejrzeć tę produkcję. Wcielając się w postać Hikaru był wówczas w tym samym wieku co jego bohater. Tak jak i rola wymagała zagrał poważnie, lecz z tą nieukrywaną młodzieńczością i naturalną beztroską, która mocno charakteryzowała postać głównego bohatera. Wielkie brawa!

       Matkę Hikaru można byłoby posądzić o ten jeden ze złych charakterów, które w każdej historii obowiązkowo muszą wystąpić aby, naturalnie, coś się działo. Zdecydowanie od pierwszego odcinka odbiorca nie pała do niej serdecznością, a im głębiej wchodzimy w fabułę tym znacznie zwiększa się niechęć do tej postaci. Jednak z drugiej strony trzeba przyznać i zaznaczyć, iż jest to kobieta niezwykle samotna, której po śmierci ukochanego został jedynie syn. Chcąc uratować szpital swego męża nie bierze pod uwagę uczuć Hikaru, lecz mimo wszystko chce dla niego dobrze. Jej stosunki z Michi objęte są panicznym strachem o to, iż nauczycielka mogłaby zabrać jej syna i tym samym rzekomo zniszczyć przyszłość jaką dla niego zaplanowała. Momentami ta zazdrość matki do syna wydawała mi się zwyczajnie chora i zdecydowanie ocierała się o maltretowanie i molestowanie słowne. Nie jestem pewna, może tylko ja to tak odbierałam. 

       Jedną z najciekawszych i jednocześnie tajemniczych postaci jest koleżanka Hikaru i uczennica Michi ze szkoły. Dziewczyna opryskliwa i niezwykle zamknięta w sobie przez swoje zachowanie jest w klasie ignorowana i skrywa w sobie straszną tajemnicę. Czy będzie zagrożeniem dla zakochanych czy też uzna ich miłość za coś pięknego i będzie im pomagać? Jak sądzicie? Czy w swoim przekonaniu wytrwa do końca?

      Ojciec Michi jest surowym dyrektorem, a swoją córkę wychowywał z miłością, lecz na twardych zasadach. W stosunku do miłości Michi przybiera postawę nieco podobną do matki Hikaru, lecz jego działania okazują się zdecydowanie lżejsze i nie zagrażające niczyjemu życiu. 

      Jedyną sojuszniczką tego związku jest matka głównej bohaterki. Kobieta niespełniona zawodowo nosząca w sercu pewien żal do męża, staje się jedyną osobą na której Michi może całkowicie polegać. 

       Warto wspomnieć również o narzeczonym panny Hirose - Kitai Masaru, który porzucony przez ukochaną smętnie i całkowicie niepotrzebnie błąka się przez całą fabułę robiąc różne dziwne rzeczy i tym samym komplikując już i tak zagmatwaną przyszłość głównych bohaterów. I uwaga! Jest on gotowy ŁASKAWIE wybaczyć wszystko swojej byłej narzeczonej! Zaślepiony obsesyjną miłością, której w dramie bez liku nie zauważa uczuć przyjaciółki jego i Michi. Kiriko od zawsze zakochana w Masaru zaczyna nienawidzić Michi. W sercu Kiriko ścigają się dwa zupełnie sprzeczne uczucia. Podczas gdy jedno z nich pragnie szczęścia przyjaciółki, drugie staje po stronie ukochanego. Skutkuje to tym, iż momentami pomaga ona parze zakochanych uciekinierów, lecz później staje się osobą, która ich sprzedaje i wtrąca Michi do więzienia.

         Rozpisałam się o głównych bohaterach tej historii, ponieważ są oni niezwykle barwni i ciekawi. Miłość nauczycielki i ucznia jest piękna lecz ich droga wypełniona zostaje tysiącem przeszkód, których nie raz nie da się pokonać wspólnie. Jedną z najcięższych rzeczy z którumi muszą się zmierzyć nie jest matka Hikaru, lecz oni sami. Jak sobie poradzą?


MUZYKA:

       Przepiękny delikatny opening od samego początku obwieszcza jak piękne uczucie połączy dwoje głównych bohaterów. W momencie kiedy fabuła pochłonie widza, nie jest on w stanie zwrócić uwagi na nic innego. Soundtrack w dramie był zminimalizowany co zwykle charakteryzuje starsze japońskie produkcje. Jak to mówią - lepiej zrobić coś prostego i trafiającego do serc słuchaczy, niżeli cokolwiek co będzie jedynie nic nie znaczącym tłem. W tym wypadku przejawiający się przez całą produkcję utwór Utady Hikaru "First Love" jest tą prostą i trafiającą do serca perełką produkcji. 

SCENOGRAFIA:

         Co by nie powiedzieć w fabule non stop przejawia się motyw morza i plaży. Bohaterowie mają ciągły kontakt z oceanem, mimo akcji dziejącej się w Tokyo. Oczy możemy więc nacieszyć nadmorskim miasteczkiem jak i obliczem stolicy Japonii z roku 1999. Kolejnym ważnym motywem w scenografii jak i w fabule jest obraz Michała Anioła "Stworzenie Adama" oraz "Grzech Pierworodny" które to mają wielkie znaczenie zarówno dla Hikaru, jak i dla Michi.


        "Ten obraz mówi, że każdy z nas ma słabe strony i od dnia narodzin wybiera przebiegłe rozwiązania. Nigdy nie byliście zazdrośni o innych? Nigdy nie uważaliście się za lepszych, nie ignorowaliście ludzi, bo odstawali od reszty? " 

PODSUMOWANIE:

         Przy oglądaniu czegokolwiek z natury nie jestem płaczliwa. Nieludzko bym powiedziała, że Titanic nawet mnie nie wzruszył. Było zdecydowanie niewiele produkcji, które choć bardzo dobre nie były w stanie sprawić abym zapłakała. Z Majo no Jouken było to skomplikowane. Drama miała na mnie ogromny wpływ i losy bohaterów przeżywałam równie mocno jak swoje. Pod koniec produkcji ogromnie zachciało mi się płakać, lecz nie był to jakiś potok. Kilka łez wyleciało, owszem. Próbuję udowodnić Wam tym samym, iż produkcja naprawdę wzrusza, lecz nie jest nie wiadomo jakim melodramatem z tragicznym końcem. Majo no Jouken była niezwykle odważną produkcją jak na czasy jej powstania i zapewne niosła za sobą podzielone zdania w opinii publicznej. Teraz po trzynastu latach możemy dowolnie przebierać w podobnych produkcjach, lecz myślę iż mimo wszystko takie sytuacje jakie przedstawia Majo no Jouken nadal są dla nas sensacją i podchodzą pod molestowanie chociaż tak naprawdę nigdy do końca nie wiem ile jest w tym prawdy.

       Drama pięknie poruszyła motyw miłości i wszystkie sprawy z nią związane. Począwszy od uczucia między matką a synem, poprzez miłość nauczycielki i ucznia, kończąc na związku małżeńskim rodziców głównej bohaterki i licznych zawodach miłosnych. Postawmy sobie pytanie. Ile tak naprawdę znaczy dla nas miłość? I która z jej odmian jest najważniejsza, kiedy zostajemy postawieni przed wyborem? Pomimo miłości kolejną ważną kwestią która się z tym łączy jest stosunek społeczeństwa. Nie raz widzimy rzeczy, które nas zniesmaczają, czy wręcz obrzydzają. Powoli świat przyzwyczaja się do związków damsko-damskich i męsko-męskich, lecz musi upłynąć kilkanaście pokoleń nim zostanie to powszechnie uznane za normalną, czyli ogólnie przyjętą odmianę miłości i człowieczeństwa. Teraz różnica wieku pomiędzy kochankami, nie stanowi takiego problemu jak trzynaście lat temu, lecz z pewnością jest ona skrycie krytykowana i potępiana, przez co wielu ludzi będących w takich związkach staje się nieszczerymi wobec siebie co prowadzi co nienawiści i żalu skierowanego do całego świata. Walcząc o rzeczy, których jesteśmy pewni i w które wierzymy stajemy się ludźmi szczerymi i doświadczonymi. Uczymy się stawiać czoło społeczeństwu oraz całej tej chorej polityce. Michi i Hikaru są zdecydowanym przykładem takich ludzi.

         Czytałam wiele niegłupich komentarzy, które mówiły o tym iż Michi mogła zachować cały ten związek w tajemnicy i nie byłoby problemu zaczekać do momentu, kiedy Hikaru uzyskałby pełnoletność. Lecz czy w tym wypadku Michi nie godziłaby się na całą tę chorą opinię prawa i społeczeństwa? Oni nie tylko chcieli być razem, pragnęli aby ludzie, a w szczwególności najbliżsi zaakceptowali ich. Walczyli o sprawiedliwość i wolną miłość. Dla siebie jak i dla innych.

"Przecież nie zrobiliśmy niczego złego ..." - Nieprawdaż?

       Jeżeli jesteście w stanie zmierzyć się z prawdziwym życiem, drama jest dla Was obowiązkowa. Dlaczego? Ponieważ jest prostym i pięknym przykładem sposobu w jaki należałoby kochać rodzinę, przyjaciół i tę jedyną, wybraną przez nas osobę. Nie stańmy się ludźmi głuchymi na wołania innych, sprzeciwiającymi się jakiejkolwiek odmianie miłości, poza tą chorobliwą. Bądźmy wsparciem dla tych ludzi i pokażmy im, że akceptujemy taki rodzaj uczucia, ponieważ nie różni się on absolutnie niczym od tego jaki ustanowił świat. 

Gorąco zachęcam do obejrzenia owej produkcji i dyskusji na jej temat tu, na blogu, bądź na forum BAKA, gdzie również znajdziecie tłumaczenie PL. 

OCENA: 
10/10
_____________________
TŁUMACZENIE:
Gdzie? Forum BAKA
Online: brak

Komentarze

  1. Ja również uwielbiam stare dramy, bo mają w sobie coś takiego wyjątkowego, czego brakuje nowszym produkcjom- ciężko mi to dokładnie określić. Chociaż mi się akurat "Boże, daj mi więcej czasu" nie podobało- historia była aż nadto naciągnięta, a scenarzysta chyba nie do końca wiedział na czym dokładnie polega HIV/AIDS, chociaż jestem jeszcze w stanie to wybaczyć, bo czternaście lat temu ludzie jeszcze nie byli tak uświadomieni w tej kwestii jak teraz.

    A wracając do Majo no jouken- jeszcze tego nie oglądałam, bo chciałam poczekać aż wyjdzie całość. Nie lubię robić takich długich odstępów czasowych między odcinkami, więc zabieram się za to dopiero teraz, kiedy już mam całość. Z Takizawą widziałam do tej pory jedną dramę i to też starą- "Strawbery on the shortcake". Może nie była ona jakaś wybitna, ale dało się obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja poznałam się na Hideaki'm w dramie "Taiyou no Kisetsu". Ciekawa fabuła, miło i z zainteresowaniem się ją oglądało. Naprawdę polecam. "Kamisama, mou sukoshi dake" podbiła moje serce rolami głównych bohaterów, a w szczególności głównej bohaterki. Co do choroby - samo to jakie ona ma skutki i jak dokładnie wygląda nie miało w dramie większego znaczenia, bo nie o to w sumie chodziło. Mogli dać jakąkolwiek inną chorobę, a sens i tak pozostałby ten sam. Mianowicie - przeciwstawienie się samemu sobie, aby mimo tego iż odstajemy od innych, żyć jak normalny człowiek i nie użalać się nad sobą. Poza tym w Kamisama ogromnie podobało mi się zakończenie.

      Co do Majo no Jouken - też wolę oglądać całość, chociaż u mnie wygląda to tak, że obejrzę całość na raz choćbym miała dwa dni siedzieć non stop z twarzą przy laptopie, co nie do końca jest dobre dla mojego zdrowia, a przede wszystkim dla oczu. Nie mniej jednak Majo no Jouken polecam ogromnie. Teraz po moim zapoznaniu się z Garasu no Kamen (Glass Mask)- tę dramę również z czystym sercem mogę zarekomendować ^^

      Usuń
  2. Tematyka na chwilę obecna może wydawać się oklepana, ale tak jak wspomniałaś, te naście lat temu musiała wzbudzać nie lada sensację.

    To jedna z tych dram z Takkim w roli głównej, którą uwielbiam (Jest niesamowicie fajnym aktorem i żałuję, że ostatnio bardzo mało grywa). Plus fakt, że był w tak młodym wieku sprawia, że drama dodatkowo u mnie punktuje.

    Polecam każdemu, aby przekonał się, czym jest magia starych dram!!! (Chociaż ostatnio w Japonii pojawia się sporo niezłych produkcji).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

[POLECANE DRAMY JAPOŃSKIE] Romans Szkolny

[POLECANE FILMY JAPOŃSKIE] Romans