"Dzieci ze Schowka" Murakami Ryu


       Dzisiaj trochę z innej beczki. Co prawda książka to nie film, nie mniej jednak recenzja recenzją, a co najważniejsze - w pełni dotyczy Azji, tudzież Japonii.

        Przedstawiam Wam pierwszą książkę,  która  jako jedyna do tej pory sprawiła, że płakałam jak małe dziecko. To uczucie bezsilności i bezradności, które towarzyszyło mi ze strony na stronę, sprawiło, iż głęboko wewnątrz mnie, gdzieś w okolicach narządu zwanego potocznie sercem, coś pękło. Niepewność czy może zwykły strach? Czytając "Dzieci ze Schowka" bałam się osoby, którą jestem i martwiłam się o tę część siebie, której jeszcze nie miałam okazji poznać. Murakami w dziwny i zarazem zupełnie niepojęty sposób sprawił, że odkrywając jego powieść nie istnieli dla mnie bohaterowie, istniałam tylko ja. Ta książka w przerażający sposób manipulowała moimi uczuciami, nie pozwalając przestać myśleć o sprawach z nią związanych. Nie łatwo jest to wyrazić słowami, ponieważ są takie powieści, na które najzwyczajniej w świecie nie ma odpowiednich słów.

         "Dwaj chłopcy - Kiku i Hashi, porzuceni przez matki w przydworcowych schowkach wychowują się najpierw w sierocińcu, a potem jako bracia w rodzinie adopcyjnej. Obaj żyją w małej, wiejskiej społeczności, wyobcowani, naznaczeni piętnem swojego pochodzenia. Małomówny, impulsywny Kiku wyładowuje wewnętrzne napięcie w przemocy i sporcie, a chorowity, płaczliwy Hashi usiłuje zaskarbić sobie sympatię otoczenia. U progu dorosłości przybrani bracia wyjeżdżają do Tokyo. Hashi robi karierę jako piosenkarz, Kiku wiąże się z ekstrawagancką dziewczyną. Życie w wielkim mieście przytłacza ich i radykalnie zmienia ... " - wyd. Lemur.

        Jako osoba, która z chęcią poszerza swoje horyzonty zarówno w literaturze, filmie, jak i sztuce, odkąd tylko ujrzałam tę książkę w Empiku, zapragnęłam ją mieć - tym bardziej, iż nasze pierwsze spotkaie sprawiło, że poczułam niesmak przemieszany z zaintrygowaniem. Uzbierałam tyle, ile potrzeba było i czym prędzej, niczym zwinna kotka, dopadłam tę przerażającą opowieść, gdzie od razu bez zbędnych ceregieli dostajemy na wstępie bardzo ciekawy opis:

        "Kobieta nacisnęła brzuch noworodka i wzięła do ust jego członek. Był cieńszy niż amerykańskie papierosy mentolowe, które zwykle paliła i miał smak surowej ryby. Chciała sprawdzić czy dziecko będzie płakać, ale nie drgnęły mu ani rączki, ani nóżki, więc zdjęła cienką folię, która szczelnie oblepiała jego twarz. [...]"

      Ciekawi jesteście co się stało potem? Nie, nie będę zdradzać, chociaż tytuł mówi sam za siebie. Osobiście byłam w szoku, zarówno mocnym, chociaż przyjemnym w odbiorze językiem, jak i samą fabułą. Jestem niezwykle wrażliwa jeśli chodzi o japońskich autorów, tak więc od razu chciałabym powiedzieć abyście nie kupowali "Dzieci ze Schowka" jedynie ze względu na znane nazwisko! Chociaż zarówno Haruki Murakami jak i Ryu tworzą w podobnym stylu i czasami myślą niemal że jednakowo (co prawdopodobnie wynika ze zbliżonego wieku) wbrew pozorom nie są tak bardzo do siebie podobni. Dzieła H. Murakami'ego charakteryzują się sentymentalnym, choć dobitnym stylem i pokazują tę najbardziej popularną formę miłości między kobietą a mężczyzną, ze szczególnym uwzględnieniem praktykowania miłości. Murakami Ryu, natomiast, "Dzieci ze schowka" napisał  bardzo brutalnie. Czytając powieść kawałek po kawałku miałam wrażenie, iż na każdej ze stron czają się plamy ciemnoczerwonej krwi. Złej, a w szczególności, przeklętej krwi. Krwi nasączonej nienawiścią do świata, ludzi, samego siebie. Powieść była na tyle trudna, czy może lepiej by pasowało słowo - agresywna, że czytając ją musiałam robić sobie kilkudniowe przerwy.  Był nawet czas kiedy psychicznie nie wytrzymałam jej chorej ideologii i przestałam czytać jedynie po to, źeby nieco póżniej wrócić do niej ponownie, kiedy emocje opadną. Główni bohaterowie Kiku i Hashi są swoim całkowitym przeciwieństwem, jednak potrafią się doskonale uzupełniać i wspierać. Bywało tak do pewnego momentu. Zawsze, kiedy już myślałam, że dobrze poznałam ich postacie, zmieniały się diametralnie. Dokładnie widzimy te zmiany, dzięki którym chcąc nie chcąc utożsamiamy się z postaciami.

        Kiku z początku jest zamkniętym w sobie dzieckiem, który później zaczyna otwierać się na otoczenie. Znacząco powiązany losem z Hashi'm zaprzyjaźnia się z nim i postanawia go chronić. Troska ta o swojego przybranego brata trwa przez całe jego życie, mimo zmian jakie zaszły w jego przyjacielu. Wyjeżdżając z Tokyo w poszukiwaniu Hashi'ego spotyka kontrowersyjną dziewczynę z bogatego domu, Anemonę z którą związuje swoją przyszłość jak i wielkie marzenie o zniszczeniu Japonii. Przepełniony nienawiścią, posiadający własną chorą politykę, dąży do destrukcji w czym popiera go jego dziewczyna. Za wszystko obwinia społeczeństwo i osobę, która dawno temu próbowała go zabić, zostawiając w schowku na jednym z dworców. Brutalnie mordując swoją prawdziwą matkę, z niezrozumianym dla niego poczuciem winy, mając przed oczami jej zmasakrowane ciało, trafia do więzienia gdzie przygotowuje się do spełnienia swego najskrytszego marzenia.

       "[...]Cienie, które otaczały Kiku, skupiały na nim swoją uwagę, pokazywały go palcami. Kiku poczuł jak krew odpływa mu w dół ciała, spuścił wzrok na ziemię. Zdało mu się, że za białym obłokiem piasku, przesłaniającym mu pole widzenia, ktoś przykucnął, przejął go strach. Przypomniał sobie kobietę, która opadła tuż obok - kawał czerwonego mięsa obdartego ze skóry, bez oczu, nosa, ust, uszu i włosów. Twarz tej kobiety jak zwykle zaczęła się pojawiać i znikać z niesamowitą energią.[...]
- Słuchaj, Ty nie jesteś takim sportowcem, co występuje w telewizji? - powiedział jeden z więźniów i chwyciwszy Kiku za ramiona, potrząsnął nim. Kiku strącił jego dłonie i nagle przykucnął. Zgiął plecy w pałąk, podkurczył nogi pod siebie, objął je i oparł głowę o ziemię. W takiej pozycji próbował zasłonić głowę brzegiem szarego pasiaka.[...]"

       Hashi od dziecka był słaby i chorowity. Zamknięty w sobie, przez cały pobyt w sierocińcu nie rozmawiał z nikim prócz Kiku. Istniejąc jedynie we własnym świecie układał miasto ze wszystkiego co wpadło mu w ręce. Najważniejszym punktem tej metropolii były schowki. Siedząc tak godzinami niczym w transie zdawało się, że szukał odpowiedzi na dręczące go pytania. Z dwóch głównych bohaterów to on właśnie najbardziej potrzebował ciepła płynącego od matki. Od kiedy wraz z Kiku słuchał w szpitalu odgłosu serca, usłyszenie go ponownie stało się jego obsesją. Tęsknota za matką i pragnienie odnalezienia jej sprawiło, iż uciekł do Tokyo zostawiając ukochanego brata oraz zaniepokojonych rodziców adopcyjnych. Obdarzony niesamowitym, hipnotyzującym głosem został piosenkarzem i związał się z dużo starszą od siebie menadżerką. Droga do kariery była długa i stroma. Pomijając męską prostytucję, udawanie kobiety, seks z mężczyznami oraz głęboką depresję, stawał się masochistą szukającym odgłosu bicia serca w każdej złej rzeczy którą robił. Moment, w którym odkrył, że zabicie swojej ukochanej żony przybliży go do tego marzenia, był czymś czego nie mógł się doczekać. W międzyczasie nienawiść do Kiku zaczęła go przerastać, a poczucie winy niszczyło od środka. A przecież jedyne czego pragnął to usłyszeć serce matki ...

        W każdym miejscu na ziemi jest przestrzeń, która nie pasuje do całego obrazka. Zniszczona chemicznie dzielnica Tokyo. Brud, smród i ubóstwo. Ludzie śmiertelnie chorzy, niepełnosprawni umysłowo, zmutowane zwierzęta i nieludzkie zachowania. Obraz, który może już niedługo stanie się realny nie tylko w powieści Murakami'ego. Nasi bohaterowie trafiają właśnie tam, gdzie znaczenie słowa "śmierć" jest najłagodniejszą melodią jaką do tej pory słyszeli mieszkańcy.

       "[...] Kiedy poczwarka stała się owadem, zaczęła latać po ciele i bezczelnie wydawać rozkazy. To stworzenie, które jest we mnie po raz pierwszy wydało rozkaz wtedy, kiedy powiedziało: "obetnij język". Czymże jest to co zacząłem w sobie hodować? Przypomina małego, skrzydlatego owada, niczego nie czuło, kiedy obciąłem sobie język. Podniosłem odcięty koniuszek języka, to był zwyczajny skrzep krwi, gdy zgniotłem go palcami, prysnął, i właśnie wtedy, w momencie, kiedy zgnieciony czubek mojego języka rozprysł się, wykluł się we mnie skrzydlaty owad. On chce mnie zmienić, rozpuścić wnętrzności kwasem i zrobić ze mnie innego człowieka. [...]"

      Gubiąc się w ciasnych zakamarkach swej duszy, postawieni przed wyborem dobra i zła, których znaczenia nigdy nie mieli szansy się nauczyć, nie mogąc opanować swoich uczuć - tych dwoje niczemu winnych "złych" ludzi stanęło pomiędzy ciasną ścianą oddzielającą rzeczywistość od wyimaginowanego świata. Szukając siebie samych, robiąc rzeczy niemożliwe, przekraczają linię człowieczeństwa, lecz tak naprawdę jedyne czego pragną to miłości i akceptacji. Czując się niepotrzebnymi ludźmi, nie mającym prawa do życia, osobami których zamordowały własne matki przy narodzinach - czy takie rzeczy można jeszcze naprawić?

         Ostry język, dobitne słowa, barwne sceny oraz sprawy, które mimo tego, iż nie mieszczą się w głowie autor potwierdził naukowo. Nie ma wątpliwości, takie rzeczy dzieją się w miejscu w jakim przyszło nam żyć i my jako młode pokolenie, któremu to wkrótce przyjdzie stawić czoło temu rozpadającemu się światu, musimy być tego świadomi.

          Po skończonej lekturze na usta nasuwało mi się jedno pytanie: Kogo za to obwiniać? Kto jest winny? I czy w ogóle ktoś taki istnieje?

        Książkę określiłabym jako dramat psychologiczny i polecam ją osobą o mocnych nerwach. Zawiłe uczucia bohaterów i ich niegłupia ideologia sporo namieszały w mojej małej główce, natomiast niezwykle realistyczne sceny wywoływały mdłości i wyżej wspomniany ból w okolicy serca.

        "[...] -Niwa, czy moje dziecko jest zdrowe? - zapytał cicho Hashi. - Czy nie uważasz, że lepiej byłoby, gdyby moje dziecko umarło? Ja nie potrafię być wzorem dla dziecka ani go wychować, Niwa, w mojej głowie, wiesz, jest mucha, mucha o ludzkiej twarzy, i ona mi rozkazuje, mówi: zabij Nivę, wiesz, jest pewien dźwięk, chciałbym go usłyszeć, Kiku też to mówił, że tego dźwięku nie można usłyszeć jeśli nie zabije się ukochanego człowieka, nie można usłyszeć dopóki nie zabije się kochanej osoby i nie poniesie strasznej kary, dopóki nie zostanie się kompanem tej muchy z ludzką twarzą, ja przyszedłem na świat, żeby słuchać tego dźwięku, zakopałem trupa kota na kwietniku, tak, mrówki też zakopałem w doniczce więc kiedy zabije Ciebie i dziecko, kara będzie lżejsza, lepiej żeby moje dziecko umarło. [...]" 

        Czy sięgnę ponownie? Możliwe, jednak nie w najbliższej przyszłości. Prawda jest taka, że aktualnie nieco obawiam się tej powieści, w szczególności teraz kiedy mój sposób myślenia, po skończonej lekturze, wrócił do "normalności". Nie mniej jednak za każdym razem kiedy biorę do ręki "Dzieci ze Schowka" mam wrażenie jakbym nosiła krew na rękach. Autor mnie oczarował i jednocześnie wstrząsnął mną do tego stopnia, że obawiam się sięgnąć po kolejne z jego dzieł. Mimo wszystko w kolejnych latach, spróbuję. Jeśli tylko znajdzie się tłumacz.

Komentarze

  1. Książka wydaje się być bardzo specyficzna i dosadna, a ja takie lubię. Jak tylko gdzieś mi wpadnie w ręce to na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, nie wiem jakim cudem przegapiłam Twój dosyć długi komentarz na moim blogu, skoro sama go opublikowałam... http://www.neko123chan.blogspot.com/2013/07/1q84-harukiego-murakamiego.html#more

    Jakoś mam wrażenie, że niewiele jest Japończyków, którym przeszkadzają opisy erotycznych scen, mimo że żadnego [Japończyka] nigdy nie poznałam... W podstronie o Tobie na Twoim blogu wyczytałam, że masz 20 lat - ja mam 16, więc może to ma jakieś znaczenie przy czytaniu opisów takich scen. W końcu chyba nie bez powodu większość filmów czy książek tego typu jest +18 ;). Trafiłam w internecie na kilka cytatów właśnie z "Norwegian Wood" i jakoś tę książkę Murakamiego chciałabym przeczytać najbardziej :D. Myślę, że jakoś uporam się z obecnością licznych scen łóżkowych ;). Teraz tylko zapisać jeszcze, żeby polować na "Kafkę nad morzem". Na początku roku mam zamiar zrobić sobie konto w bibliotece w większym mieście (będę tam chodziła do szkoły, moje miasteczko jest małe i w bibliotece nie ma ani jeden książki Murakamiego), więc wypożyczę sobie na początek te dwa tytuły, i może dam znać po przeczytaniu ;). No a jak już odpisałam na Twój komentarz, to teraz zabieram się zaczytanie Twojej recenzji ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. No to przeczytałam. Na samym początku zastanawiałam się, czy autor tej książki jest jakoś spokrewnionym z Murakamim? Sama książka... Zainteresowałaś mnie nią tą recenzją. Dopiszę ją do listy książek, które na pewno wypożyczę, gdy już zrobię sobie konto w bibliotece. Chociaż nie powiem, troszkę się obawiam ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie warta uwagi pozycja. Aż sobie spisuję tytuł i będę poszukiwać w księgarniach. Sama tematyka, chodzi mi o nastrój, tło bohaterów i całą tą płaszczyznę, w której są przedstawieni bohaterowie przypomina mi nasze Medaliony - myślę, że może wywołać podobne emocje. Zdaję sobie sprawę, że powieść dogłębnie porusza człowiekiem i wyciska z niego wszystkie soki żołądkowe, które z pewnością będą przelewać się do gardła. mimo to jestem zaintrygowana (:

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

[POLECANE DRAMY JAPOŃSKIE] Romans Szkolny

[POLECANE FILMY JAPOŃSKIE] Romans