Me ... Myself (2007)
Tytuł oryginalny: Khaw Hai Rak Jong Jaroen (ขอให้รักจงเจริญ)
Produkcja: Tajlandia
Gatunek: romans
Reżyseria: Pongpad Wachirabunjong
Obsada: Ananda Everingham, Chayanan Manomaisantiphap
Będą spoilery! Ogrom spoilerów! Zaczynając od początku nie rozumiem jak można pisać po tajsku - a wierzcie mi, że nie rozumiem tego bardzo dobrze, bowiem przepisywałam te cholerne ślaczki na prezentację o Tajlandii. Poza tym, że śmiesznie się słucha tego ich bełkotu, ogólnie kraj lubię. Wracając do filmu. Moja reakcja na końcu to jedno wielkie przysłowiowe WTF?! O tyle jak romans zaczął się obiecująco i przez pół filmu dobrze się rozwijał tak koniec był po prostu całkowicie zupełnie totalnie bezsensu. Chociaż muszę przyznać, że wyczułam tutaj ten mały dramat, który reżyser próbował za wszelką cenę wsadzić w fabułę, jednakże jego wykonanie sięgało dna. Po pierwsze - miliony niedopowiedzeń i bezsensowność raziły w oczy, a po drugie chociaż naprawdę próbowałam, nie mogłam tego zrozumieć. Me ... Myself był moim drugim tajlandzkim filmem, jego poprzednik dał radę, ale po tym seansie trudno mi będzie ponownie sięgnąć po jakąś tajską produkcję. I moje kolejne pytanie co oni mają do cholery z tymi wątkami homoseksualnymi?!
FABUŁA:
Tan została rzucona przez swojego chłopaka. Wracając samochodem zapłakana i roztrzęsiona potrąca młodego przystojnego chłopaka, Oom'a. Okazuje się, iż ów mężczyzna tymczasowo stracił pamięć i dopóki jej nie odzyska kobieta musi ponieść za niego odpowiedzialność. Chcąc niechcąc przyprowadza go więc do swojego mieszkania i jak nie trudno się domyśleć, zakochuje się w nim. Jednak jaką tajemniczą przeszłość skrywa Oom?
Tan wychowuje samotnie swojego siostrzeńca, któremu zginęli rodzice. Chłopiec jest dla niej całym światem jak i również powodem przez który została rzucona. Chociaż w pracy wiedzie jej się bardzo dobrze i mogłaby śmiało awansować, nie posiada pewności siebie. Od momentu poznania Oom'a jej pewny i ułożony świat zaczyna się zmieniać. Jaka będzie jej reakcja na tajemniczą przeszłość swojego partnera?
Aktorce grającej główną rolę żeńską nie mam nic do zarzucenia. Dobrze przedstawiła swoją postać i do samego końca filmu trzymała poziom.
Oom urzekł Tan swoją delikatnością, zrozumieniem oraz opiekuńczością. Która z nas by tego nie chciała? Niestety w kulminacyjnym momencie pamięć mężczyzny zaczyna wracać, a prawda którą kryje sprawia, że zaczyna się nienawidzić. Okazuje się bowiem, iż jest on tancerzem transwestytom zamieszanym w romans z żonatym mężczyzną! Po śmierci rodziców zaopiekowała się nim trupa kabaretowa transwestytów przez co jego życie zostało z góry zaplanowane. Makijaż stał się jego drugą skórą i będąc szczerym ze sobą, nie potrafił z tego zrezygnować nawet po odkryciu prawdy. Więc kim tak naprawdę był? Wychowany jako kobieta, interesował się mężczyznami, ale w momencie kiedy stracił pamięć nagle odezwała się jego prawdziwa natura samca? Z pewnością jest to niemały dramat i do tego pomysł był naprawdę udany, jednak jak już wspominałam wyżej, wykonanie na typowe "odwal się".
Nie mniej aktor grający Oom'a był naprawdę przekonujący i dobrze przekazał widzom uczucia głównego bohatera. Ponadto co tu dużo pisać, jest cholernie przystojny, jednak ma w sobie coś z kobiety.
MUZYKA:
Znaczenia nie miała. Nawet jej nie zauważyłam, jeśli oczywiście była.
SCENOGRAFIA:
Typowa scenografia do romansów i obyczajowych. Nic specjalnego.
PODSUMOWANIE:
Film mi się nie podobał, w szczególności ze względu na niedomówienia. Weźmy na przykład moment kiedy Oom traci pamięć potrącony przez ryczącą za kółkiem porzuconą kobietę. Przed wypadkiem dowiedział się o zdradzie swojego kochanka - nie miał wtedy zarostu. Tego samego dnia trafia pod koła Tan i na drugi dzień jakimś cudem ma naprawdę sporą brodę i wąsy. Tyle testosteronu dla zniewieściałego mężczyzny? Jak on w jeden dzień wyhodował taki zarost?! I to w dodatku idealnie przycięty?! A sam koniec? Pomijając fakt, że wszyscy dowiedziawszy się prawdy główny bohater wrócił tam skąd przybył i żył jakby nigdy nic się nie stało, chociaż w sercu nadal czuł coś do jego pierwszej w życiu kobiety. Ale nie mógł, czy nie chciał zrezygnować z bycia transwestytą i odejść do Tan, która pomimo bólu jaki jej przysporzył powitałaby go z otwartymi rękoma. Potem ona sama się do niego pofatygowała z zapytaniem czy ją kocha i długo czekając na odpowiedź twierdzącą rzuciła mu się w ramiona, chociaż on wcześniej powiedział coś w stylu że nie zrezygnuje z tego co robi. Więc jak? Została ona z facetem, który przebierał się za kobietę i wywijał tyłkiem przed mężczyznami? Albo jestem głupia, albo coś jest tu nie tak. Jeśli poleciłabym ten film to jedynie ze wzlgędu na początkowy i trwający do połowy filmu dobrze zapowiadający się romans. Zdecydujcie sami.
OCENA:
2/10
____________________
TŁUMACZENIE:
Gdzie? ShowaFansub
Online: brak
nie zobacze:P
OdpowiedzUsuń