Drop (2009)
Miała być recenzja "Hungry!" z Mukai Osamu, już cała napisana, wystarczyło kliknąć "Opublikuj" i wasza kochana SakuraOtori wcisnęła o jeden przycisk za dużo w skutek czego wszystko przepadło i nastąpiła ciemność. Dosłownie ciemność, bo sporo się namęczyłam nad tą recenzją. Tak więc w ramach sprzeciwu, bo mnie system ten nie pokona, dostaniecie krótką recenzję osobliwego filmu.
Tytuł oryginalny: Drop
Produkcja: Japonia
Gatunek: mordobicie, komedia, obyczajowy
Reżyseria: Hiroshi Shinagawa
Obsada: Mizushima Hiro, Narimiya Hiroki, Yuika Motokariya, Yusuke Kamiji, Noriko Nakagoshi, Kazuki Namioka,
Pierwowzór: na podstawie mangi Hiroshi Shinagawa "Drop"
Mordobicie dla samego mordobicia, czyli to co kobietom ciężko jest zrozumieć, a z czego być może rodzi się prawdziwa męska przyjaźń. Wszystko zaczęło się od tego, że chodzenie do elitarnej szkoły zrobiło się najzwyczajniej w świecie nudne. I to jest powód aby zostać yankee kompletnie się do tego nie nadając.
Na "Drop" miałam oko już od jakiegoś czasu, co tu dużo kryć, moje zainteresowanie tym filmem wynikało bynajmniej nie z gatunku, lecz z niezwykle ciekawie dobranej obsady. Współpraca Hiro i Narimiyi, nie powiem, ciekawa byłam co z tego wyniknie. A wynikło sporo dobrego, bowiem główni bohaterowie przepięknie się dopełniali.
FABUŁA:
Hiroshi Shinanogawa uczęszcza do elitarnej japońskiej szkoły, lecz ma jedno marzenie - chce wstąpić do gangu. Marzenie nie zostaje jedynie marzeniem, bowiem niedługo później główny bohater rzuca szkołę i przenosi się do zwykłej państwowej placówki. Obcina włosy, farbuje się na czerwono i prawie, że natychmiast wpada w ręce gangu. Tylko czy rzeczywiście się do tego nadaje?
BOHATEROWIE:
Hiroshi Shinanogawa jest sympatycznym, miłym chłopakiem, który paradoksalnie woli unikać kłopotów, niż się w nie mieszać. Podczas gdy jego przyjaciele załatwiają swoje sprawy siłą, on woli dyplomatyczne rozwiązania. Tatsuya Iguchi jest pierwszym i najsilniejszym przeciwnikiem Hiroshi'ego w nowej szkole. Mimo, iż naturalnie ich pierwsze starcie kończy się tragicznie dla Hiro, Tatsuya podziwia jego determinację i pozwala mu przyłączyć się do swojego gangu. Od tego momentu obaj stają się prawie nierozłączni. Iguchi jest impulsywnym, kłótliwym i agresywnym, czasami na granicy obłąkania, chłopakiem, który wprost kocha adrenalinę. Można by powiedzieć ma ją we krwi, bowiem jego ojcem jest nie kto inny jak członek yakuzy.
Zadziwiająca jest więź pomiędzy głównymi bohaterami. Są to dwa całkowicie odmienne charaktery, ale mimo wszystko już od samego początku stają się sobie bardzo bliscy, ufając i polegając na sobie, akceptując swoje wady i doceniając zalety. Można by pomyśleć, że była to niewątpliwie przyjaźń od pierwszego uderzenia, czyli coś co tylko faceci mogą zrozumieć. Nie wiem, może to kwestia szacunku? Respektu? Nie mam zamiaru się w to bliżej zagłębiać. Hiroshi jest jakby odzwierciedleniem tego opanowania, którego brak Tatsuyi. Tatsuya natomiast ma tą odwagę, którą nie dane było mieć Hiro. Co się stanie jeśli Hiro zechce odejść? Jak przyjmie to impulsywny Iguchi?
Jedną z ważnych postaci jest również chłopak siostry Hiroshi'ego, który pracuje na budowie. Chociaż jest on kluczową postacią, nie za wiele wiadomo o jego pochodzeniu. Prawdopodobnie był on kiedyś yankee i z pewnością nasz główny bohater darzy go wielkim szacunkiem. Teraz jednak, odkąd poznał siostrę z rodziny Shinanogawa stał się uczciwie pracującym mężczyzną, który w planach ma oświadczyny. Jak potoczy się jego dalsze życie?
Od samego początku ciekawiło mnie co na tą całą, bądź co bądź szaloną decyzję Hiro, jego rodzina? Wygląda na to, że po prostu dali mu wolną rękę. Uważam, że musieli wykazać się wielkim zaufaniem w stosunku do niego. Nie jestem pewna, czy pozwoliłabym mojemu synowi zostać yankee.
Ale najważniejsza kwestia. Fenomenalna gra Mizushimy Hiro i Narimiyi wcisnęła mnie w fotel. Chociaż z początku naprawdę opornie szło mi przyzwyczajenie się do czerwonych włosów Hiroshi'ego, ostatecznie na końcu stwierdziłam, że image który stworzył, pasował do niego. Obaj aktorzy przedstawili piękną przyjaźń w prawdziwie męskim wydaniu.
MUZYKA:
Jeśli muzyką można byłoby nazwać odgłosy tłuczenia wszystkiego co popadnie, stukot prętu o metal, lub ludzkie ciało - było jej mnóstwo. Ale będąc szczerym ścieżka dźwiękowa była wystarczająca, choć było jej mało. Zwykle były to dość mocne rockowe brzmienia gitary elektrycznej, a przy końcowych napisach możemy cieszyć się bardzo fajną piosenką, której tytuły jednak nie znam.
SCENOGRAFIA:
Pod tym względem bardzo dobre wykonanie! Każde ważniejsze wydarzenie w filmie zakończone jest urywkiem z mangi autorstwa Hiroshi Shinagawy. Wbrew pozorom nadaje to ciekawy klimat. Czy sceny walki są przesadzone czy nie? Właściwie nie umiem obiektywnie tego ocenić, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie znam się na tym, jednak pod względem prawdziwości, było to prawdziwe na tyle na ile się dało. Ci bohaterowie co powinni umieć się bić, bili się na wymiar, jednak Ci co nie mieli o tym pojęcia, cóż ... robili co mogli. Na koniec muszę dodać, że bardzo spodobała mi się końcowa scena na torach. Chyba nawet łezka w oku mi się zakręciła.
PODSUMOWANIE:
Drop poradziłabym osobom, które chcą umilić sobie wieczór jakimś przyjemnym filmem, przy którym nie wiele trzeba myśleć. Chociaż może nie jest to jakiś majstersztyk, produkcja jest zachowana na dobrym poziomie i ma ciekawą fabułę, chociaż głębszego sensu nie radziłabym się doszukiwać. Wspaniała gra aktorska i realistyczne sceny walki, a przede wszystkim szał jaki wywołuje postać którą gra Mizushima Hiro - to wszystko zbiega się na duże TAK.
OCENA
7/10
___________________________
TŁUMACZNIE
Gdzie? lizards@DEEP
Online: brak
Komentarze
Prześlij komentarz