Kimi to Boku (2011)

Tytuł oryginalny: キミとボク
Romanizacja: Kimi to Boku
Produkcja: Japonia
Gatunek: obyczajowy
Reżyseria: Takahashi Kubota
Obsada: Aoi Nakamura, Maya Sakamoto (w roli kota-narratora)

       Kimi to Boku to produkcja, którą od dawna chciałam obejrzeć, biorąc pod uwagę fakt, iż jestem ogromną kociarą i wszystko co kocie robi ze mnie przysłowiową mimozę. Jak zwróciłam uwagę na tę produkcję? Po pierwsze: kot. Po drugie: Aoi Nakamura. Po trzecie: krótkość i zwięzłość opowiedzianej historii zamknięta w jednej godzinie lekcyjnej, czyli 45 minutach. Czego oczekiwałam? Dużo kota o wdzięcznym imieniu Gin'ougo i ciepłej przyjaźni ludzko-zwierzęcej. Bardziej wymagający odbiorcy nie mogą liczyć na nic innego. Ja byłam bardzo zadowolona. Kimi to Boku to wzruszająca, ciepła historia. Nie wiem dlaczego od razu porównałam ją z oglądanym dawniej w dzieciństwie animowanym "Balto", chociaż oboje nie mają ze sobą wiele wspólnego. Nie mniej jednak Balto (o historii psa zaprzęgowego, która zdarzyła się naprawdę)  gorąco polecam, bo choć nie jest to historia Walta Disneya to posiada więcej uczuć niż wszystkie jego bajki razem wzięte. Ale wracając do tematu ... 

FABUŁA:


         Główny bohater jest młodym studentem, który przyjechał studiować mangę. Z dala od rodziny czuje się samotny. Ponadto jest nieśmiały w stosunku do innych ludzi i nieco zamknięty w sobie. W drodze do domu znajduje małego kotka płci męskiej. Wbrew temu, że nie można przynosić zwierząt do mieszkania postanawia zaopiekować się maleństwem. Gin'ougo (ginjogo) w krótkim czasie staje się najlepszym przyjacielem głównego bohatera, towarzysząc mu przez całe 10 lat.

BOHATEROWIE:


        Historia skupia się jedynie na stosunkach między młodym mangaką a jego kotem. Gin'ougo opowiada swoje życie u boku ludzkiego przyjaciela od momentu kiedy i jak do niego trafił do końca kocich dni. Więź między obojgiem jest przepiękna, radosna i wzruszająca. Czysta przyjaźń, oddanie. Na "marginesie" poznajemy również przyszłą niedoszłą dziewczynę głównego bohatera, która epizodycznie występuje może trzy razy w filmie i niewiele do niego wnosi. Czemu więc jest? Chyba tylko po to, żeby właściciel Gin'ougo nie wyszedł na dziwaka zamkniętego we własnych czterech ścianach i rozmawiającego jedynie z kotem.

MUZYKA/SCENOGRAFIA:

       Nie zwróciłam uwagę na ścieżkę dźwiękową, jednakże możecie spodziewać się delikatnych melodii fortepianowych i spokojnej, nieco monotonnej ale wesołej muzyki. Jeśli o scenografię chodzi to nie ma o czym mówić. Nic specjalnego.

PODSUMOWANIE:


       Pomimo słabej strony technicznej "Kimi to Boku" ma wiele mocnych plusów, które definitywnie niwelują minusy. Produkcja jest przede wszystkim niezwykle wzruszająca i przede wszystkim piękna. Polecam każdemu, a w szczególności młodszym widzom. Bez wahania możecie puścić ten film swoim dzieciom, które dzięki niemu nauczą się szacunku do zwierząt, zasad przyjaźni i miłości. Gorąco polecam!

OCENA:
8/10
___________________
TŁUMACZENIE:
Gdzie? lizards@deep
Online: brak 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[POLECANE DRAMY JAPOŃSKIE] Romans Szkolny

[POLECANE FILMY JAPOŃSKIE] Romans